Szukaj na tym blogu

sobota, 14 stycznia 2023

SKARB KSIĘCIA SILNEGO WIELCE

 


SKARB KSIĘCIA SILNEGO WIELCE



KRAKÓW, KANONICZA, 1979


Podziemia, prace budowlane.

Coś zgrzytnęło pod łopatą.

  • Wzywajcie archeologów, wygląda na coś starego

Przychodzi archeolog – mina Hochwandera gdy znalazł Palucha – „trafiony w 10”

  • To wielki skarb!

Odgrzebują dalej grzywny by oszacować ile ich jest.


KRAKÓW, WAWEL, 980


Napis: Kraków, 1000 lat wcześniej


Chrobry do majstra:

  • Znaleźliście coś?

  • Nic, tylko śmieci

Nadchodzi Prokulf

  • Wielmożny Książę, Kościół będzie wychwalał twe imię dzięki twej szczodrości. Składam wielkie podziękowanie za twe fundacyje, dzięki którym nasz kościół zyska chramy kamienne

  • Biskupie Prokulfie, tego nie wiem czy Kościół będzie wdzięczny skoro zakazał waszej liturgii. Ale ja wspieram lud krakowski, który potrzebuje waszej posługi. Oprócz kapliczki przy Palatium zbudujemy wam jeszcze świątynię dla krakowian

  • Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie. Twa szczodrość będzie nieśmiertelna jak twoja dusza, młodzieńcze.

  • Dziękuję ekscelencjo


Do majstra:

  • Jak coś znajdziecie, od razu do mnie


Na dnie wykopu same skorupy


KRAKÓW, RYNEK, 880


Napis: Kraków, 100 lat wcześniej


Skorupy pod nogami

Wysz słucha modlitwy po grecku. Gdy się kończy, odbiera dzban mnichowi, wypija, krzywi się i wypluwa. Rozbija dzban na głowie mnicha. Ten przewraca się na stos garnków. Publika się śmieje.

Wysz:

  • I co, magiku? Zamienisz wreszcie tą swoją modlitwą wodę w wino?

Podchodzi do drugiego mnicha

  • Teraz twoja kolej. Próbuj, klecho.

Mnich nerwowo modli się po grecku do dzbanka, który trzyma w dłoniach.

Podbiega Garncarz, po słowacko-chorwacku lamentuje:

  • Książę, to mój towar! Carogrodzkie statki, najlepsze jakie są! Szkliwo takie, że latami można miód w nich trzymać. Nic się nie pocą! Kto mi za to zapłaci?

  • Weź sobie tych dwóch Greków, daję ci ich

  • A po co mi oni? Za co ja ich utrzymam?

  • To ich sprzedaj. Kupisz sobie za nich nowy towar.

  • Sprzedać? Chrześcijan? Tak nemal by.

  • To weź ich sobie do pomocy

  • A coś potrafią?

  • Nie wiem, dogadasz się z nimi?

  • Spróbuję

Garncarz coś próbuje zagadać łamanym greckim, ci odpowiadają. Coś dopytuje, ci potwierdzają.

  • Dobra, wezmę ich. Podobno znają garnki z Carogrodu.

  • A ty skąd jesteś?

  • Ja sem Hrvat. Imieno Nebojsza.

  • Z których Chorwatów, bo ich tylu...

  • Z Dalmatiji, nad Neretwą.

  • Nad Neretwą? Tam Wołynianie. Myto mi podbierają. Łodzie kupców prowadzą z Bugu północnym szlakiem na Prypeć, blacie. Ty z Wolynia?

  • Hospody pomyłuj! Tam co to słynne miasto Arkona? 12 bram ponoć do niego prowadzi. Cuda o nim opowiadają. Ale chyba bym tam zamarzł. Ja znad Jadranskego morja, gdzie cały rok ciepłe lato, niedaleko Grecji

  • To bierz tych dwóch mnichów, dogadasz się z Grekami. Masz tu kilka dirhamów za te garnki.

Garncarz bierze dirhamy z ławy i prowadzi mnichów za sobą na sznurze



NITRA, 880


Metody rozmawia z poobijanym mnichem. Narasta w nim złość, idzie do pałacu, mamrocze sobie „to się musi skończyć, tak nie może być”

Idzie do Świętopełka, gdzie jest przyjęty poza kolejnością

  • Książę! To się musi skończyć! Wysz ci urąga! Nie płaci dani! Znowu misjonarzy poranił i batami pogonił! To się musi skończyć!

  • Ekscelencjo! Wiem o tym. Poselstwo z kraju Wisły przybywa - sprawę daniny będziemy omawiać. Cenię twe rady arcybiskupie i rad jestem jeśli w spotkaniach tych będziesz uczestniczył.


Poselstwo z Krakowa u Świętopełka, przedstawia podarki, zapewnia o braku wrogości i o tym jak cenną rzeczą jest wspólny szlak handlowy do Pragi.

Świętopełek domaga się daniny 3000 grzywien. Poseł odpowiada, że drogi niebezpieczne, nie mogli przywieźć daniny, Świętopełek sam musi się po dań wybrać.

Odzywa się Metody, przekazuje proroctwo względem Wysza.

  • Książę, daniny się od Wiślan domagasz, a powinieneś posłuszeństwa od Wysza jako od lennika wymagać. Ale on poganinem jest i bojaźni bożej w nim nie ma. Porządku bożego na Ziemi nie uznaje i atakuje naszych misjonarzy. Ataki są niedopuszczalne i muszą się skończyć. Przekażcie Wyszowi moje słowa, że dobrze będzie dla niego, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, aby nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, bo będzie mnie wtedy wspominał.

Ogólne poruszenie, poselstwo obruszone, wychodzi.


Po wyjściu posłów i Metodego, Świętopełek przyzywa żupana Jancika. Pyta o przygotowania, ile oddziałów jest gotowych i kiedy będą mogli wyruszyć. To ostatnia kraina granicząca z Morawami, która jeszcze jest nie podbita. Niech zwiadowcy zbadają drogi przejazdu.


POD KRAKOWEM, 880


Nebojsza siedzi z Grekami przy ławie. Dogadują się łamanym greckim.

  • To będzie tak: pojedziemy razem poszukać materiału na garnki. Wy wiecie jakiego piasku będziemy szukać na garnki?

  • W Grecji robimy z piasku nadmorskiego z muszelkami, tu takiego nie ma.

Nebojsza w śmiech

  • Garnków nie robi się z piasku tylko z gliny. Coś potraficie jeszcze?

  • No ale wiemy jak garnki malować. Księgi w monastyrze ilustrowaliśmy.

  • Dobre, dobre... poszukamy miejsca z dobra gliną na garnki. Pomożecie glinę wyrabiać, piec zbudujecie, garnki mi po grecku pomalujecie. Sprzedamy je jako carogrodzkie. Nie będę was w kajdanach trzymał ani pilnował. Jak sprzedamy pierwszą część kupimy drugi wóz, połowa ze sprzedaży z niego będzie dla was. Może być? Jak nie chcecie – sprzedam was zaraz na postronek. Tu w Krakowie nie uciekniecie bo wszyscy wiedzą, żeście moimi jeńcami.

Grecy myślą, dyskutują szybko po grecku.

  • Ile to potrwa?

  • Za dwa miesiące powinniśmy mieć dwa wozy garnków, do jesieni je sprzedamy. Na zimę wracam na jug do Jadranskego

  • Dobre, tak może być. Potem się rozstajemy, my wracamy na misję

Trącają się kubkami z miodem

  • Garncarzu, nie boisz się, że ci uciekniemy?

  • A po co mielibyście, braciszku? Tutaj jak pójdziecie jako dziady proszalne to chrześcijanie was wspomagać nie będą bo z wiarą się przed Wyszem kryją. Lepiej wam się nauczyć garnki robić i środki na misję zebrać.


LASY BIELSKIE, 880


Dziki przechodzą przez las. Śledzi je młody chłopak z grupą myśliwych. Zaczyna je gonić biegiem. Przedziera się przez las. Akcja przyspiesza, za nimi zaczyna ich gonić druga mocno uzbrojona grupa.

Młody atakuje dzika oszczepem, pomagają mu pomocnicy na polowaniu. Dzik kwiczy nadziany na oszczepy, którymi starają się go mocniej przepchnąć.

Po chwili pędem wbiega na nich goniąca ich grupa i powala wszystkich na ziemię.

Młody krzyczy:

  • Kto wy! Co tu się dzieje? Nie wiecie kim jestem?

  • My som zbóje – mówi zbój z uśmiechem - kim jesteś, że miałbym to wiedzieć?

  • Jestem Michał Wyszowic, syn księcia wiślańskiego. Przypłacicie to życiem.

  • Syn księcia?... Syn księcia... To dostaniemy nagrodę skoro cię uratowaliśmy od dzików. Gdzie cię mamy odprowadzić książę?

  • Nawet nie próbujcie żadnych sztuczek. Mój ojciec zbójów na drzewach wiesza.

  • Odprowadzimy cię do waszego obozu. Gdzie on?

  • Jesteśmy tu z całym dworem księcia i oddziałami wojów na polowaniu. Jak mi nic nie zrobicie, ojciec oddziałów za wami w pogoń nie wypuści ani krzywdy wam nie zrobi.

  • Prowadź więc, prowadź...


OBÓZ ŚWIĘTOPEŁKA, 880


„Zbój” przyprowadza Michała Wysza, na wozach dwie żony Wysza, 3 innych dzieci, za wozem kilku wojów i dzik na drągu.

Świetopełek:

  • Kto to jest?

  • To syn Wysza - Michał. Przyprowadził mnie do ich obozu myśliwskiego gdzie była cała rodzina. To ich złapaliśmy wszystkich, kilku wojów próbowało stawiać opór, ale przestali

  • Zbój z ciebie, Jancik

  • Książę mówił, że idziemy na wojnę.

  • Zobaczymy jeszcze czy idziemy. A Wysz gdzie?

  • Z drugim oddziałem poszedł na polowanie

  • To wyślij teraz posłańca do Wysza. Nasza armia gotowa na granicy stoi, rodzina w niewoli – jak przywiezie dań to się wycofamy. Aaa... za rodzinę i 30 wojów ma zapłacić dodatkowo tyle samo co ważą. Spisałeś się, Jancik

  • Dzięki, książę


KRAKÓW, WAWEL, 880


Wysz we dworze przeżywa rozterki.

Chodzi po izbie, rozmyśla i ma problem.

Idzie do kąciny.

Prosi świętych mężów o grzywny ze skarbu świątynnego na okup.

Tłumaczy, że to co zebrane na daninę teraz nie wystarczy.

Święci mężowie potakują głowami ze zrozumieniem.

  • Wysz, my to wiemy. Tyś nasz kniaź. Okup za ciebie i za twoją rodzinę to jak za nas okup i za cały Kraków. Ale musisz to książę ze Świętopełkiem załatwić. Tu nie o jeden okup chodzi.


Wysz wraca do dworu.

Wysz prosi by Wojewodę by ten znalazł Garncarza Nebojszę. Ma dla niego zadanie. Potrzebuje kogoś nie stąd – Świętopełek ma wszędzie swoje uszy i oczy, ale nikt nie powinien go widzieć z Nebojszą.


GDZIEŚ W POLSCE, 880


Nebojsza z Grekami układa piec z suszonych cegieł do wypalania garnków. Grecy dekorują garnki, zostawiają napisy po grecku. Układają garnki w piecu, rozpalają ogień.

Przyjeżdża Wojewoda.

Namawia do pomocy Wyszowi, zapowiada wysokie wynagrodzenie. 


KRAKÓW, 880, noc


Wysz z Nebojszą i Wojewodą ukrywają skarb, przenoszą go z wozu i zakopują.

Wysz mówi, że zna Świętopełka, pewnie będzie coś kombinował z oddaniem jeńców, to dwulicowy drań, ma w Krakowie popleczników, którzy już mu przekażą, że danina z Krakowa wyjechała.


CIESZYN, GRANICA, 880


Świętopełek przejeżdża przez grań do doliny gdzie czeka Wysz z wozem Nebojszy i oddziałem wojów. Pod grań skradają się jego oddziały.

Zjeżdża na dół.

Wysz na przywitanie:

  • Gdzie masz moją rodzinę?

  • Jak dostanę dań i okup to ją zobaczysz

  • Pokaż mi ich teraz

Świętopełek podnosi palec w górę – na grań wychodzą setki wojów z oddziałów jego armii uderzając w tarcze.

  • Nie bądź głupi, książę. Widzisz ich? Oni chętnie splądrują twój Kraków. Gdzie masz daninę?

  • Nie dam ci jej, jak nie zobaczę jeńców.

  • ...głupiś

Na drugie machnięcie woje Swiętopełka atakują z góry oddział Wysza. Wobec wielokrotnej przewagi woje Wysza poddają się. Napastnicy wskakują na wozy, wyrzucają z nich garnki, które rozbijają się na ziemi, wszystkie puste. W kilku tylko kilka grzywien. Wysz leży przygwożdżony przez kilku wojów. Świętopełek zsiada z konia i podchodzi. Naciska płazem miecza na jego brodę.

  • Co to miało być, Wysz?

  • Wiedziałem, że będziesz chciał mnie oszukać. Danina jest bezpieczna w Krakowie. Gdzie moi ludzie?

  • Zaraz do nich dołączysz w Nitrze. Niestety Kraków ucierpi przez twoją głupotę.

Jadą na Morawy. Wysz idzie na sznurze za wozem, którym powożą greccy misjonarze.


NITRA, 880

Dwór Świętopełka, w izbie, w której trzymany jest Wysz.

Świętopełek:

  • Najłatwiej byłoby mi cię zabić, przejąłbym cały kraj Wisły bez problemu . 
  • Kraj może tak, ale tylko ja wiem, gdzie jest schowana dań. 
  • Dań się kiedyś znajdzie, ktoś w Krakowie wyjawi gdzie ona jest. Ale nie dlatego cię nie zabiję - nie mogę tego zrobić przez Metodego. Bo to "nie-po-chrześ-cijań-sku". No i jego przepowiednia mówi, że najpierw w obcym kraju ochrzczony będziesz... ...Nie chcesz się może ochrzcić?
  • ...
  • Żartowałem... Więc teraz nie bardzo wiem co tobą zrobić. Tu w Nitrze jesteś gościem książęcym pod strażą, możesz się przemieszczać po grodzie, będziesz miał opiekę zbrojnych. Jak chcesz możesz przyjść do dworu na ucztę.


Na uczcie są posłowie z Bizancjum.

Dowiadują się, że Wysz jest jeńcem i proponują Zachlumie, teren nadmorski, który ma problem z piratami. Wtrąca się Nebojsza, że to bardzo ładne tereny, piękne miejsce nad morzem, wielu ludzi z kraju Wysza tam przybyło, tak mówią.

Wysz nie chce zostawiać Krakowa na pastwę Świętopełka.

Grecy przekonują go, że w ten sposób uratuje siebie i rodzinę, a także Kraków przed zniszczeniem. Jest jeden warunek – musi się chrzcić. Bizantyjczycy nie mogą nadać księstwa poganinowi.

Świętopełek stwierdza, że chrześcijanin pod opieką bizantyjskich posłów będzie bezpieczny, nie uczyni mu krzywdy.

Wysz woli być ochrzczony nad Adriatykiem.

Wichtig gani Świętopełka, krytykując obietnice składane poganinowi który urągał chrześcijaństwu, a teraz jeszcze obraża księcia.

Metody medytuje modląc się.


Wysz konsultuje wyjazd z rodziną. Przekonuje Michała, że to nie jego wina. Tłumaczy, że musi ratować ich i Kraków. Jak się ochrzci to i tak go pewnie zabiją, ale to teraz jedyne wyjście.

Kino moralnego niepokoju.


DALMACJA, 881


Wysz z Nebojszą jadą na wozie.

Nebojsza rozpoznaje swoje dalmackie tereny, przekonuje Wysza jak tu pięknie.

Wysz smutny, ale kiwa głową.

Nebojsza daje się napić Wyszowi wina.

Wysz zapowiada, że ten zostanie u niego cześnikiem na dworze.


KRAKÓW, 980


Napis – Kraków, 100 lat później


Chrobry dopytuje się majstra czy coś znaleźli. Dopytuje o skarb. Majster opowiada, że ludzie mówią, że według legendy dawny książę imieniem Wysz ukrył wielki skarb – tyle złota, srebra i kolorowych kamieni ile ważyła jego rodzina i drużyna wojów. 10 wozów wiozło skarb. Ale został zakopany, bo książę obawiał się uwięzienia przez kiedyś potężne królestwo Moraw.

I miał rację bo go porwali.

A skarbu nikt nie znalazł.


Opowieść przerywa wrzawa na majdanie. Wojciech-Adalbert robi awanturę Prokulfowi. Wyzywa od pogan i heretyków.

Chrobry idzie w kierunku awantury.

  • Pomiarkuj, pomiarkuj, braciszku. Tu lud chrześcijański, tylko w starym rycie, nie wyzywaj ich od pogan. Kim jesteś misjonarzu?

  • Wojtech Sławnikowic, z Czech

  • Sławnikowic? Z którego Sławnika

  • Od Sławnika libickiego, ojca mego
  • To ty Poraja Sławnikowica pewnie znasz, przyjechał z Czech z moją matką do Polski
  • To mój brat

  • Mały ten świat

Chrobry tłumaczy, że cesarzowa Niemiec Teofani jest wschodniego rytu i nigdy nie powiedziałby o niej, że nie jest szczerą chrześcijanką. A to święta kobieta, traktowała go jak pączek w maśle gdy był jeńcem w niewoli na dworze cesarskim.

  • Ale po grecku się modli! To język Biblii i Doktorów Kościoła. A nie po słowiańsku jak Prokulf na mszy!

  • Przecież sam Słowianinem jesteś i jego słowa rozumiesz

  • Ale powinniśmy wysławiać Pana w języku Pisma Świętego. Tak Doktorzy Kościoła orzekli.

  • A ja się nie ośmielam biskupa Prokulfa krytykować, który swoje owieczki tutaj dobrze prowadzi, to święty człowiek. Ale widać - w tobie iskra boża wielka do nawracania pogan, braciszku.

  • Tak, przyjechałem tu na misji by pogan nawracać

  • Tutaj misje od wielu lat działają, lepiej byś się do Ludów Północy wybrał, tam sami poganie. Jedź do Poznania, z bratem się spotkasz, u mojej matki Dobrawy oprócz Poraja jest wielu księży z Czech, chętnie cię przyjmą.  A ja przekażę ojcu by ci misję wyposażył

  • Ci poganie to Słowianie?

  • Słowianie i nie Słowianie – Jaćwingowie, Galindowie, Prusowie i inne niezliczone ludy, których nazw nikt nie spamięta. Tylko do Lutyków nie jedź bo tam ich Niemce mieczem nawracają. Lutycy misjonarzy nie słuchają tylko ich od razu na pal nabijają.

  • Nie straszna mi śmierć męczeńska. Umrzeć jako męczennik z imieniem Pana na ustach to zapowiedź mojego raju

  • A nie lepiej zamiast umierać zostać świętym patronem ludów północy?

Błysnęło w oku u Wojciech-Adalberta

  • Poprzesz moją misję u ojca?

  • Obiecuję. Dam ci mój pierścień by wiedział, że to moja prośba by misje na północ wysłać


Stopklatka na zachwyconym Adalbercie...

Napis: 20 lat później Bolesław wykupił ciało Wojciecha za równowartość wagi jego ciała w złocie

Skarb Wysza nie został nigdy odnaleziony


KRAKÓW, PODZIEMIA NA KANONICZEJ, 1979

Napis: 1000 lat później w Krakowie


  • Panie doktorze, tutaj, tutaj! Coś zgrzytnęło. Wygląda na kupę żelastwa

Archeolog podekscytowany

  • Panowie, to może być przełomowe odkrycie. Mówicie, że to może być kilka ton?

  • Kilka ton. Wyglądają jak podobnie przycięte kawałki blach, może jakieś siekierki

  • To wielki skarb. Grzywny żelazne, odpowiednik sztabek złota. Ktoś zakopał tu wielki skarb...



sobota, 11 czerwca 2016

Szklanka benzyny, szklanka wody

Zainspirowany wypowiedzią b. szefa IPN, Łukasza Kamińskiego (Robert Mazurek, "Łukasz Kamiński: Komunizmu nie ma, ale jest" Rzeczpospolita, publikacja: 09.06.2016) niniejszym prostuję:



Komunizm to nie soczek. (Post)komunizm to totalitarna szklanka benzyny, szkodliwa dla życia i zdrowia, nadaje się jedynie do maszyn. Dolewanie wody mineralnej nic nie daje - wtedy nie nadaje się ani do maszyn ani do picia.
Czy jest rozwiązanie? 
Na wszystko jest rozwiązanie :) Tutaj jak zwykle rozwiązaniem jest SPIRYTUS

- Wylać benzynę, 
- wlać spirytus, 
- wylać spirytus, 
- wlać spirytus, 
- wypić spirytus, 
- wlać wodę, 
- wypić wodę, 

Następnym razem może będzie smaczna.

wtorek, 3 maja 2016

Tollense - pomorska Troja?

Niedawno historyczne internety zelektryzowała  informacja o odkryciu sprzed kilku lat - szczątków dużej liczby ludzi sprzed 3000 lat w dolinie Tołęży (Tollense, Meklemburgia-Pomorze Przednie). Po wykonaniu datowania (na 1250 r. pne) archeolodzy wykluczyli możliwość stopniowego ich naniesienia lub odkopania cmentarzyska. Na przestrzeni 1,5 km znaleziono w zaledwie kilku wykopach kilkaset szczątków z śladami świeżych ran wraz z resztkami broni - z brązu, krzemienia. Wskazuje to na potężne starcie - zakładając ile szczątków dotrwało do naszych czasów, jakie straty ponoszono w starciach szacuje się liczbę uczestników na tysiące.
W miejscu gdzie poza rzeką i resztkami neolitycznego mostu nie ma nic.
Żadnych większych osad. Grodów. Bogactw.
Nic.

Trudno wykazać zaludnienie wystarczające do wystawienia takich armii, a co dopiero organizację zdolną do ich zebrania.
Do tego badania szkliwa oraz genetyczne wskazują, że uczestnicy pochodzą nie tylko od współczesnych Skandynawów, ale również z terenów położonych o setki kilometrów na południe.


W epoce Nordyjskiego Późnego Brązu Dania, Południowa Skandynawia oraz Meklemburgia były dobrze rozwiniętym ośrodkiem handlowym - dzięki pokładom bursztynu sprowadzano wiele dóbr z odległych części Europy i znajdywanych jest wiele ozdób, biżuterii, broni. Wskazuje na to np. mapa z dystrybucją mieczy typu Naue II:



Jak wskazuje ta praca (Bronze Age tin rings from the Tollense valley in northeastern Germany) wsród znalezisk w Tollense były unikaty - zwoje wysoce cenionego surowica do wyrobu brązu, którego próbki praktycznie nie przetrwały do czasów dzisiejszych gdyż były zużywane - CYNY. Cyna była niezbędna do wyrobu stopu brązu zaś występowała tylko w czterech miejscach w Europie: Rudawach (obecnie granica czesko-niemiecka), Walii, Bretonii oraz hiszpańskiej Galicji. W Tollense znaleziono jednakowe zwoje drutu cynowego (po 4 zwoje) i miedzianego (po 11 zwojów) mogące służyć jako próbki lub nawet "monety".


Bardzo uprawnione jest więc twierdzenie, że możemy mieć do czynienia z karawaną kupiecką przewożącą z Rudaw różne dobra, w tym surowce.

No dobrze, ale starcie kilku tysięcy osób?

(Ponieważ zainteresowało mnie to jako ciekawa zagadka przytoczę swoje internetowe próby rozwikłania tajemnicy bitwy - 
przepraszam za swoje lenistwo, ale nie chce mi się tłumaczyć  swoich własnych postów :) )

Podejście nr 1:
I find your explanation lacking of presence of bronze age sword manufacturing in Denmark area. There are findings of bronze swords NaueII type and they show that Denmark was at that time big producer/buyer of them (see NaueII findings distribution map). So the assumption of organized caravans of tin to that (production?) center is very feasible. However, attack and slaughter - not so really. It would make the trade route dangerous and against interest of Danish settlers, we can assume, biggest organization in the area. The numbers of victims show that the battle was quite big - with hundreds of victims and with 1/10 fraction of them in battle it makes thousands of participants.
So Danes as attackers - I am doubtful.I'd rather suggest third party robbing Silesia-Denmark annual tin delivery :)
Podejście nr 2:
I also think the weak point of this hypothesis are the numbers of participants and children and women among them.
But... the tin caravan is very viable idea - it is on the Ore Mountains - Jutland route where Jutland was Nordic Bronze Age black-smithing centre. And tin spirals are good evidence for that.
There are 2 hints to estimate number of participants with caravan assumption.
1. The findings are on 1,5km stretch. If not drifted, that would be the stretch of the caravan. Could it be so long?
Yes it could - tin deposits were very rare in Europe (Ore, Brittany, Wales, Galicia) with high demand all over Europe, big distances and many dangers so it is possible that caravans were not frequent but large and heavy armed to lower risks of robbery. Also bear in mind that Ore Mountains-Mecklenburg is about week of travel (measured with Greek weeks of journey, roughly 330 km), making it 2 weeks there and back, assuming few weeks stay for craftmans plus trade on the trail it could hardly be acomplished in one month. Thus such caravans were provided probably 1 or 2 times a year to one distant destination.
2. If you estimate annual demand of metals from Jutland black-smithing you can estimate the quantity of metals. With that, pack animals needed, and so number of traders/warriors. We can even imagine specialized tribes of traders/warriors providing tin transports all over Europe.If we assume specialized, trained warriors with bronze weaponry and horses attacked in ambush by local tribes with flint weapons we can easily assume 1:3-5 multiplier
However, I don't know any ancient nomad traders that travel with all their goods and families. Traders need safe places for surplus of goods ie. for purchase. So if there are remains findings of more women and children than needed as travelling servants/slaves it would suggest more of migration than caravan.
Podejście nr 3:
Here is something on why Bronze Age long-distance traders could be more than just merchants - Connected Histories: the Dynamics of Bronze Age Interaction and Trade 1500–1100 bcThe caravans looked more like "moving enterprises" - with traders/merchants and smiths/craftsmen (such as metal-working, architecture, and shipbuilding), warriors and mercenaries, migrants and diplomats. Mycenaenan ship cargos held up to 500 tons - I think it is justified to think that land caravans had few tons of goods and raw materials either (1 ton makes ca. 20 pack animals). Long-distance trade was a necessity but safety on trade routes was unachievable with no power existing able to enforce peace. So small army tactics were just adequate.
Podejście nr 4:
I back the possibility of the invaders from the north.I still think it was third party to trade route Ore Mountains-Nordic Bronze Age centres, however... around 1200BC there was significant change - previous Jutland centre had probably new rival: Mecklenburg, also Nordic and alleged convoy was certainly on route to the latter. Excessive wear of swords in Jutland is found which indicates scarcity of metals thus longer use of single weapons. So it could be that this third party were not some Pomeranian tribes but Jutland Nordics seizing transport of goods to new amber traders from Mecklenburg.It should be noted that soon after this route was damaged and trade link collapsed. The new Southern Germany sword type Riegsee never arrived to Nordics. Instead, they are commonly found in large burial deposits in Carpathians area (Slovakia, Transylvania) 
Podejście nr 5:
I got new pieces of jigsaw to my previous hypothesis.
First one - confirmation of Mecklemburg centre Late Bronze Age black-smithing. There is a paper focused on finding individual traits of each smith work. I will not go into considerations if it is sound and correct because the most important for me is placement of the findings - Mecklenburg - Workshops in Mecklenburg. Craftsmen´s traces and metal compositions reveal centres of production 1550-1100 BC.
Second one brings another party in consideration - in Late Nordic Bronze Age there were in fact 3 centres: Jutland (with 4 subgroups), Mecklenburg and... Lueneburg. While Jutland and Mecklenburg are specified as stratified societies (based on complexity of burial practicies), Lueneburg is specified as egalitarian with less items included in burials. What is interesting for the battle topic - Lueneburg warriors are mostly percieved as archers with bows and arrows (as found in mounds) whereas Scandinavians (and Mecklenburgians) prefered axes, daggers, swords and miniswords. It could be a hint when we discuss differences in weapons used - Bronze Age Social Practices: Demography and Economy Forging Long-Distance Exchange.
Therefore Lueneburg warriors fit better than Jutland Scandinavians to the picture of convoy attackers however I think the genotype analysis would be decisive whether the attackers came from west or were local or more east Pomeranian tribes.
Podejście nr 6:
What I expect most is pointing out the sides of the conflict - especially attackers of alleged caravan. Some estimates could be misleading - if there was a convoy ambush (with one party slaughtered) not a battle (with parties withdrawing or surrendering in case of big losses), then estimates should take account of that non-symmetrical allocation. Then estimates of one side (caravan) would be lowered. High number of attackers is puzzling though - there was powerful and advanced culture of Nordic Jutland that would be able to gather thousand(s) of warriors (ie. to seize convoy to their rivals - Mecklenburg). The same number of warriors from local tribes... it is becoming more interesting as it would suggest strong organization without any material traces in fact. Like coming from nowhere.
Posty ze strony bloga OldEuropeanCulture

piątek, 29 stycznia 2016

Inwestycja 500+ na dziecko

W związku z programem 500+ zasiłku na dziecko pojawiły się uzasadnienia, że to inwestycja w przyszłość. Myślę, że to czas na ponowne uściślenie pojęć...

Budżet państwa NIE INWESTUJE. W NIC. NIGDY.
Budżet państwa ma jedynie wydatki na różne cele.
Najbardziej twardogłowi politycy chcieliby by inwestycją był każdy wydatek budżetu.
Najbardziej twardogłowi księgowi uważają, że inwestycję określa prawo podatkowe - jeśli można zrobić odpis inwestycyjny, to jest to inwestycja.
Natomiast w prostej dziedzinie jaką jest ekonomia, w której funkcjonuje wyłącznie prosty chłopski rozum, inwestycją jest coś ma przynosić zwrot. A więc gdy można sobie odpowiedzieć na pytanie:
Kto płaci? Ile?
Kto zyskuje? Ile?
Kiedy?
To można odpowiedzieć w jakim stopniu wydatek jest inwestycją.

Aby przetestować tę tezę zadajmy sobie pytanie:
- jaki zysk ma Mazowsze z inwestycji w metro warszawskie?
Za trudne? no to łatwiej:
- jaką korzyść ma Mazowsze z inwestycji w metro warszawskie?
Jeszcze za trudne? no to może...
- jaki zysk mają warszawiacy z inwestycji w metro warszawskie?
...może jednak niech będzie ta korzyść, a nie zysk...
No więc wszyscy warszawiacy płacili (za PRLu jeszcze cała Polska, a teraz częściowo UE) na metro, korzyść mają mieszkający i pracujący w pobliżu metra - mogą skorzystać z dojazdu z peryferii do centrum ok. 15 minut krótszego niż w przypadku tramwaju/samochodu i do 1h w przypadku autobusu. Jeśli założyć, że 200tys pasażerów (300tys przejazdów) dziennie ma oszczędności z tego względu gdyż jeździłaby samochodami to ok.0,5h przeliczając na ok. 3l paliwa daje ~(15zł-5zł opłata)/os, czyli 2mln dziennie, co daje 6mld w skali roku, zaś budżet miasta dostaje z ZTM zwrot z biletów rzędu 500mln zł rocznie. Szacując koszt pierwszej linii metra na 20mld zł (7 stacji drugiej linii to ok. 6mld) to wybudowanie 1 linii metra po 4 latach przynosi korzyści ok. 100tys mieszkańców przy 3 milionach warszawiaków płacących podatki,  Jest to więc wydatek budżetowy w porównaniu do innych korzystny aczkolwiek nadal trudno wskazać w nim konkretny zysk płacących podatki, ale np. nie korzystających z metra. Komunikacja miejska jest z założenia niedochodowa bo przychody z biletów są za niskie by generowały dochód (a niestety prywatny inwestor nie przekonałby użytkowników, że 25zł za bilet to rozsądna cena porównując do stania w korkach).
Korzyści komunikacyjne dla pozostałych warszawiaków są niewielkie (a już dla mieszkańców Radomia czy Płocka żadne) ponieważ zgodnie z nową polityką miasta przejazd przez centrum jest utrudniany poprzez zwężanie dróg więc korki jak były tak są nadal.
Podsumowując:
Kto płaci? 3mln warszawiaków (+wujkowie z zewnątrz - UE)
Ile? ok. 20mld zł za jedną linię metra
Kto zyskuje? ok. 100tys codziennych użytkowników metra
Ile? ok. 6mld zł rocznie
Kiedy? od razu po uruchomieniu
Pytanie dodatkowe - kto traci? 2,9mln warszawiaków nie korzystających z metra plus mieszkańcy Mazowsza, z którego puli poszło dofinansowanie z UE
Zwrot, zysk...??? NIEOKREŚLONY i NIEWERYFIKOWALNY. Jeśli ktoś kupuje sobie samochód za 50tys zł i potocznie "inwestuje" weń drugie 50tys to może to zweryfikować - będzie szczęśliwy jeśli sprzeda go za 70tys zł czyniąc z "inwestycji" dobry żart. W przypadku "inwestycji" publicznej korzyści użytkowników są czysto hipotetyczne - nikt nie jest w stanie po fakcie zmierzyć ile osób faktycznie, gdyby nie metro, przesiadłoby się do samochodów, a ile zaczęło jeździć rowerem.
Wniosek: nie sposób określić zwrotu na inwestycji publicznej, zaś inne wydatki mogą przynieść zbliżone korzyści szerszej grupie osób - np. wybudowana tym samym kosztem znacznie rozleglejsza sieć tramwajowa przyniosłaby podobne korzyści większej liczbie osób.

Więc "inwestycja publiczna" ma się tak do inwestycji jak "demokracja socjalistyczna" do demokracji i "sprawiedliwość społeczna" do sprawiedliwości.
Czyli jak krzesło elektryczne do krzesła.

Cóż... nie będę wchodził w szczegóły dóbr ogólnodostępnych lub trudno wykluczalnych... ale ogólnie - gdyby "inwestycja publiczna" przynosiła zysk... to inwestowano by w nią z prywatnych pieniędzy.

A zatem należy przestać mówić o jakichkolwiek inwestycjach publicznych tylko mówić o wydatkach budżetowych, które przynoszą większe lub mniejsze korzyści. Te korzyści są wielowymiarowe, niektóre daje się ekonomizować łatwiej, inne trudniej, natomiast próby wyliczania zysku są skazane na porażkę.
A więc - jeśli konsekwentny program 500+ przyniesie w przyszłości odbicie demograficzne w postaci miniboomu to dobrze dla tego programu i jego autorów. Natomiast wprowadzenie go to taka sama decyzja polityczna jak inwestowanie w beton dróg i autostrad.




poniedziałek, 4 stycznia 2016

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czyli walka z ociepleniem klimatu

Jak by się dobrze przyjrzeć to okaże się, że promowanie Jurka Owsiaka jako zbawcy polskiej służby zdrowia jest w zasadzie zbieżne z walką z globalnym ociepleniem.

Bezpośredni odnośnik do obrazka

Skoro Owsiak przekazał 28M PLN, zaś roczny budżet NFZ to 67MLD PLN to znaczy 0,04% rocznego budżetu starcza na 1,2 h całodobowej rocznej działalności służby zdrowia w Polsce.

Bardzo podobne wyliczenia dotyczą wpływu ludzkości na atmosferę ziemi:
Wpływ na skład SUCHEJ atmosfery to 0,035% (CO2 w powietrzu) * 3% CO2 antropogenicznego... czyli człowiek wytwarza 0,00105% składu SUCHEJ atmosfery - jak wiemy wilgotność powietrza może sięgać 90%...
Zaś sam CO2 jest niezbędny roślinom, które nim... oddychają.


Czyli, jak to zwykle bywa w przypadku lewicowych ideologii - wiele hałasu o nic

niedziela, 13 grudnia 2015

Kalizm Oraz Dwójmyślenie

Czy demokratyczne państwo jest w stanie wygrać z Eurazją Orwella?

To dość dramatyczne pytanie, ale niestety takie są fakty, teraz jawne i jasno widoczne.
Demokratyczne państwo ma do czynienia z ludźmi zorganizowanymi zgodnie z wytycznymi Eurazji z 1984 Orwella. Ci ludzie żyją w orwellowskim kłamstwie, tworzą orwellowskie kłamstwo i demonstrują w imię orwellowskiego kłamstwa. Po wygranej PIS narodził się ruch niepogodzonych z wynikiem wyborów - ponieważ w tej demokracji PIS nie może wygrywać wyborów, to przecież jasne. I co fascynujące, wyciągnął prawie 20 tys. ludzi na ulice pod hasłami, które są wierutnymi bredniami. Ci ludzie demonstrują sprzeciw wobec PIS ponieważ uważają:
(dwójmyślenie)
  • zamach stanu (dopisanie kompetencji TK ws. oceny "czynności prawodawczej") i skok PO na Trybunał Konstytucyjny (potwierdzony przez TK) za obronę praworządności
  • że 15/15 sędziów w TK z koalicji PO-PSL to pluralizm
  • 5/15 sędziów z PIS za zawłaszczanie Trybunału
  • łamanie procedur przez TK za fundament rządów prawa
  • w demokracji większości nie wolno uchwalać ustaw
  • większość powinna się podporządkować woli mniejszości
do tego seria kalizmów z serii: PO - dobrze, PIS - źle:
  • szybka ścieżka uchwalania ustaw (PO - dobrze, PIS - źle)
  • nierespektowanie wyroków TK (PO - dobrze, PIS - źle)
  • opóźnianie drukowania wyroków TK (PO - dobrze, PIS - źle)
  • uchybienia w ustawach (PO - dobrze, PIS - źle)
Na Węgrzech, gdy Gyurcsany został przyłapany na tym, że "kłamali rano, kłamali w południe, kłamali wieczorem" miał na tyle przyzwoitości i poczucia obciachu, że się wycofał. U nas, jak widać, jedyną możliwą dla nich drogą jest wcieranie tych bredni w żywe oczy i, jak Leslie Nielsen, zapewnianie, że wszystko jest w porządku.



Pytanie dramatyczne - czy można w demokracji wygrać wygrać z ludźmi niekompatybilnymi z demokracją nazywającymi swój zakłamany totalitaryzm demokracją?

piątek, 4 grudnia 2015

Wszystko o Polsce

Wszystko o Polsce (słownie: WSZYSTKO)

Bezpośredni odnośnik do obrazka